Każdy z nas rozpoczyna życie jako jedyne w swoim rodzaju przejawienie się żywiołów. Nosimy w sobie bardzo specyficzne ślady karmiczne, które decydują o tym, co odróżnia nas od innych. Gdybyśmy byli doskonale zharmonizowani w chwili narodzin, narodzilibyśmy się jako w pełni urzeczywistnieni buddowie. Przyszliśmy jednak na świat jako zwyczajne istoty, co oznacza, że nasze wewnętrzne żywioły przynajmniej do pewnego stopnia pozostają w stanie nierównowagi. Jeżeli owa nierównowaga w chwili narodzin jest duża, widać ją. Na przykład na poziomie fizycznym człowiek, który urodził się z zakłóceniami procesu metabolizmu uniemożliwiającymi mu prawidłowe trawienie pożywienia, szybko jest rozpoznawany. Nazwalibyśmy jego stan brakiem aspektu ognia. Nawet niewielkie różnice w sile i kombinacji energii żywiołów tworzą nasze rozmaite cechy, różnice w temperamencie i zdolnościach umysłowych, jak również w budowie ciała.
Po narodzinach środowisko oraz nasze reakcje na jego oddziaływanie dalej wpływają na właściwą nam dynamikę żywiołów. Wszelkiego rodzaju wypadki i kryzysy – sytuacje, które wywołują nasze silne reakcje – mają określone konsekwencje, podobnie jak nawet najbardziej nieistotne decyzje i gesty.
Każde podejmowane przez nas działanie, na każdym poziomie, jest wyrazem właściwości żywiołów w pewnej konfiguracji oraz wzmacnia warunki, które je wytworzyły. Na przykład gniew jest zazwyczaj reakcją ognia. Jeżeli nawykowo reagujemy gniewem, rozwijamy w sobie aspekt tego uczucia – w tym przypadku będzie to negatywna forma ognia. Z kolei inwencja twórcza związana jest ze świetlistą naturą ognia, kiedy więc reagujemy na coś w twórczy sposób, również rozwijamy w sobie element ognia, w tym przypadku jego pozytywny aspekt. Z czasem nasze nawykowe działania i reakcje sprzyjają rozwojowi określonych żywiołów i często sprawiają, że inne są mniej rozwinięte lub słabsze. Proces ten jest dalej wzmacniany przez normy kulturowe, które wyróżniają pewne właściwości żywiołów spośród innych. Pozostańmy przy przykładzie ognia – dorastanie w grupie społecznej, która faworyzuje agresywne, „ogniste” reakcje, powoduje rozwój takich właśnie właściwości, ze szkodą dla reakcji łagodniejszych i bardziej związanych z wodą.
Nierównowaga żywiołów może być albo chwilowa, albo trwać prze całe życie. Na przykład ktoś może doskonale dawać sobie radę w kontaktach międzyludzkich i być, ogólnie rzecz biorąc, pewny siebie, a zarazem przejawiać wielki niepokój w określonych sytuacjach, takich jak wystąpienia publiczne czy zdawanie egzaminu. Zazwyczaj nieśmiała osoba może natomiast stawać się bardziej otwarta i pewna siebie po wypiciu alkoholu. Szczęśliwy człowiek może wpaść w depresję po rozpadzie swego związku. Osoba wielkiej wiary może w obliczu śmierci ukochanej osoby nagle stać się niepewna i pogrążyć się w nihilizmie. Wszystkie tego rodzaju sytuacje to chwilowe zmiany w równowadze żywiołów spowodowane określonymi wydarzeniami zewnętrznymi.
Tego rodzaju zmiany zachodzą z minuty na minutę. Po sutym obiedzie odczuwamy senność i jesteśmy zdominowani przez żywioł ziemi. Jeżeli nieoczekiwanie wezwie nas szef, możemy stracić połączenie z aspektem ziemi, dając się opanować żywiołowi powietrza, co przejawia się niepokojem. Wyczerpujące spotkanie przy naszym ogólnym zmęczeniu może spowodować utratę zdolności twórczych ognia – które później może wszakże na nowo pobudzić miła pogawędka z przyjaciółmi.
Dysharmonię żywiołów może spowodować niemal wszystko: dieta, myśli, emocje, filmy, przyjaciele, kultura, choroba i inne sytuacje. Nie znaczy to jednak, że – jak mogłoby się wydawać – równowaga żywiołów jest czymś niezwykle kruchym. Możemy bowiem także zrównoważyć żywioły poprzez odpowiednią dietę, myśli, emocje, filmy itp. Jeżeli na przykład jesteśmy nadmiernie beztroscy, co jest domeną żywiołu powietrza, zejść na ziemię pomoże nam coś tak zwyczajnego jak pogawędka z ugruntowanymi przyjaciółmi, którzy mają dobrze rozwinięty aspekt ziemi.
Pewne dysharmonie w równowadze żywiołów mogą być bardziej stałe, a należą do nich dobrze w nas zakorzenione cechy charakteru czy nawyki, które zazwyczaj coraz bardziej się wzmacniają. Sposób, w jaki mówimy, kolory, jakie lubimy, to, jak chodzimy i poruszamy rękami, stanowi wyraz żywiołów i w tym wszystkim widać, jeśli oczywiście wiemy, czego szukać, jaki żywioł czy żywioły w nas dominują. Na Zachodzie ludzie zazwyczaj pojmują tego rodzaju cechy i przejawy własnej osobowości w kategoriach psychologicznych, ale wzajemne oddziaływanie żywiołów to poziom bardziej podstawowy niż psychologiczny.
Niektórzy ludzie w naturalny sposób są stosunkowo bardziej zrównoważeni. Mają wystarczająco dużo przestrzeni, wystarczająco dużo dobrego samopoczucia, ugruntowania, inwencji twórczej i elastyczności. Przejawiają wyższe właściwości, takie jak współczucie, miłość, szczodrość, cierpliwość i tym podobne. Zewnętrznie też wydają się w równym stopniu zharmonizowani. Wszyscy spotykamy takich ludzi. Są zwykle zdrowi, szczęśliwi, zdolni i pewni siebie. Pracują nad rozmaitymi życiowymi sytuacjami tak, aby wspierały ich rozwój: mają dobrą pracę i związek.
Kiedyś jednak następuje jedna z nieuniknionych, życiowych tragedii. Zaczynają chorować albo umiera ich ukochana osoba. Ktoś oszukuje ich w interesach bądź mają wypadek samochodowy. Wówczas albo w naturalny sposób odzyskują oni dawną równowagę, albo ją tracą. Co pewien czas słyszymy tego rodzaju historie: o mężczyźnie, który nie może otrząsnąć się po śmierci żony, o kobiecie borykającej się z rakiem. W takiej sytuacji wszystko staje na głowie. Umyka nam sens życia. Wiara zostaje zachwiana lub utracona. Żywioły tracą równowagę. Gubimy stabilność, radość lub zdolności twórcze. W takich chwilach u ludzi zazwyczaj dominuje jeden z żywiołów – są przez cały czas albo rozgniewani, albo pogrążeni w depresji, rozproszeni lub smutni.
Niektórzy pozostają zagubieni w dysharmonii żywiołów przez resztę życia, inni zaczynają sobie z tym radzić. Idą do lekarza, zmieniają dietę, zaczynają układać plan ćwiczeń lub udają się do terapeuty. Odnawiają przynależność do stowarzyszeń religijnych lub ją inicjują. Najlepszą reakcją na tego rodzaju bolesne sytuacje jest wkroczenie na duchową ścieżkę, jeśli oczywiście już się nią nie podąża.
Wszystkie te rozmaite próby uzdrawiania siebie polegają na tym, że coś albo rozwijamy, albo eliminujemy. Mówią nam: przestań jeść to, a zacznij jeść coś innego; przestań myśleć w ten sposób, pomyśl inaczej; porzuć siedzący tryb życia, zacznij żyć bardziej aktywnie. Kiedy coś jest nie tak w naszym życiu, chcemy to zmienić: pragniemy mieć więcej tego, czego naszym zdaniem mamy za mało, lub pozbyć się tego, co stanowi dla nas źródło niepokoju.
Nosimy w sobie naturalne pragnienie dążenia do równowagi, podobnie jak mamy naturalną skłonność do rozwijania świadomości i duchowego rozwoju. Można je wypaczyć lub zagłuszyć, ale nic nie zmieni tego, że mądrość, która może doprowadzić nas do harmonii, stanowi nieodłączną część naszej istoty.
fragment z książki : Leczenie formą, energią i światłem, Tenzin Wangyal Rinpocze, REBIS 2004