Kiedy dominuje w nas żywioł przestrzeni, jesteśmy zbyt "przestronni" i nie możemy połączyć się z zawartością przestrzeni, czyli innymi żywiołami. Ten stan to nie integracja z naturą umysłu, ale raczej utrata kontaktu. Możemy stracić poczucie sensu, nie z powodu depresji, która powstaje kiedy dominuje ziemia, ale z powodu pewnego rodzaju powierzchownego kontaktu z życiem, co sprawia, iż jesteśmy pozbawieni korzeni i dryfujemy na jego powierzchni. Zbyt wiele przestrzeni wywołuje brak świadomości, brak przytomności. Gubimy się i tracimy ze wszystkim kontakt.
Podczas gdy zbyt wiele przestrzeni wywołuje utratę kontaktu z właściwościami pojawiającymi się w przestrzeni, niedostatek przestrzeni sprawia, iż opanowuje nas to, co się pojawia. Wszystko wydaje się solidne i niedostępne. Niewielkie problemy przytłaczają nas, a poważne zupełnie nas mogą zdruzgotać. Zbyt mało przestrzeni ułatwia innemu żywiołowi zdominowanie nas i wyznaczenie naszych reakcji.
Osoba ze zrównoważonym aspektem przestrzeni może pracować na pełen etat, mieć rodzinę, zajmować się domem, medytować i wykonywać duchową praktykę i na wszystko mieć czas i energię. Na wszystko ma wystarczająco dużo przestrzeni. Inna osoba w tej samej sytuacji, która ma niedobór przestrzeni nie może sobie w niej poradzić: pracy ma za dużo, dzieci zawracają jej głowę, nie ma czasu dla przyjaciół, nie ma czasu gotować i nie ma jak się zrelaksować. Trzecia osoba w tej samej sytuacji, która jest zdominowana przez przestrzeń, dryfuje na powierzchni życia: praca nie jest ważna, dzieci są daleko, mąż lub żona są jak współlokator, zadania są wykonywane lub nie. Na niczym nie może skupić uwagi.
Zazwyczaj identyfikujemy się z naszą zewnętrzną sytuacją: pracą, związkami, zainteresowaniami, ciałem. Utożsamiamy się więc z zawartością przestrzeni, z doświadczeniem, a nie z doświadczającym. Oczywiście, wtedy, kiedy tracimy niektóre z tych rzeczy, czujemy się zagubieni. Związek się kończy, nie mamy pracy, przenosimy się do nowego miejsca i mówimy, ze gubimy się w tym wszystkim. Jesteśmy gdzieś pomiędzy wydarzeniami i nie wiemy dokładnie kim, lub czym jesteśmy.
Jeżeli w pełni łączymy się z żywiołem przestrzeni, poznajemy naturę umysłu. Jesteśmy wówczas wolni, ponieważ nie wiąże nas to, co pojawia się w doświadczeniu. Urzeczywistniamy nasza prawdziwą naturę i nie próbujemy odnaleźć się w szczegółach naszej sytuacji. Jesteśmy podłączeni do istoty i nie wypatrujemy na zewnątrz źródła naszych problemów. Wiemy, że każdy problem, którego doświadczamy, jest czymś, co po prostu pojawia się w przestrzeni, nie musimy stawać się tym problemem. Możemy potwierdzić samych siebie poprzez doświadczenie bycia, a nie poprze to, jak nas widzą inni, co posiadamy, czy czym się zajmujemy. Bardziej akceptujemy siebie i wszystko, co nas spotyka.
Człowiek, który ma piękną rodzinę i dobrze prosperującą firmę i który identyfikuje się z obiema tymi rzeczami, może obie w jednej chwili utracić. Wówczas może zagubić się w tym doświadczeniu lub się otworzyć, w zależności od tego, jaki ma związek z przestrzenią. Bolesna sytuacja może wywołać negatywny lub pozytywny efekt, w zależności od naszej reakcji. Przy utracie zewnętrznej definicji, tożsamość może stać się albo ograniczona, bojaźliwa i krucha, albo może rozszerzyć się na zewnątrz do swoich normalnych granic poprzez identyfikację z przestrzenią, w której powstaje doświadczenie.
W praktyce medytacyjnej, niezrównoważony żywioł przestrzeni wywołuje brak skupienia i przytomności umysłu. Umysł łatwo rozprasza się wszystkim, co się w nim pojawia, ponieważ identyfikuje się z doświadczeniem, a nie z podstawą doświadczenia. Dzogczen to główna praktyka służąca rozwijaniu żywiołu przestrzeni, ale przestrzeń można również urzeczywistnić, kiedy pozostałe cztery żywioły coraz bardziej się równoważą. Z przestrzenią związana jest mądrość pustki.
[21]